środa, 16 marca 2011

To juz sroda?:P

Ale ten czas leci...czuje ze dopiero co byl piatek a juz srodek tygodnia znowu;) Nie powiem ze mnie to nie cieszy hehe :) Weekend na szczescie minal bez zadnych wiekszych nowosci i niespodzianek :P
W niedziele pojechalam na moje ukochane Harrow odwiedzic Maye i Anie :) Super bylo je zobaczyc 3 miesiacach!! Spedzilam z nimi swietne kilka godzin na rozmowach z Ania i zabawach z Maya ;) Nawet nie zdawalam sobie sprawy jak za nimi tesknilam, Z reszta i one za mna!! Wogole w sobote kupilam dla Mayi prezent ( kubek z Dzwoneczkiem i maskotke Klapouchego ) i w niedziele rano wpadlam na pomysl ze memu malemu Ethanowi nic nie dalam ani nie przywiozlam :P No wiec podarowalam mu Klapouszka :D April - moja hostka zaczela mi dziekowac, mowic ze nie musialam tego robic itp :P Wiem ze nie musialam...ja po prostu chcialam ;) Oni naprawde wiele dla mnie robia, nie wymagaja duzo a ja potrafie sie odwdzieczyc :) 
Po wizycie u mojej malej wariatki ( ktora plakala i nie chciala mnie wypuscic na pociag ) pojechalam pochodzic po Harrow i spotkac sie na kawce z Nicole- dziewczyna z ktora uczylam sie w Harrow College w tamtym roku:) Nawet nie wiedzialam ze w 3 miesiace moze sie tyle w jej zyciu zmienic:D I dowiedzialam sie ze rzekomo moj akcent sie bardziej na amerykanski zmienil haha :D
Zeby zbyt szybko do domu nie wrocic to potem nadszedl czas na piwko z Angela w moim ulubionym pubie- ojjj ile ja mam swietnych wspomnien stamtad ;D Z racji ze w weekendy najczesciej zamykaja niektore odcinki metra zeby cos tam ponaprawiac itp droga z Woodford do Harrow zajela mi 2,5h ;/ ( ponad godzine wiecej niz przewidywalam) z droga powrotna bylo juz lepiej, znalazlam troszke inne polaczenie i na dodatek host po mnie na stacje pobliska podjechal ;)! Chyba maskotka zaprocentowala haha :D
Od poniedzialku wzielam sie za robienie czegos w ciagu dnia ( 10h wolnego to naprawde maaaasa czasu )- zapisalam sie do biblioteki, wypozyczylam ksiazki, zaczelam sie rozgladac za kursami jezykowymi i jakimis centrami sportowymi ;P Idzie to dosc mozolnie bo wiekszosc kursow rozpoczyna sie we wrzesniu i styczniu...a jak juz sie znajdzie prywatne kursy to sa drogie...z hostem o tym pogadalam i powiedzial zebym lepiej poczekala bo moj angielski jest dobry ( uslyszec cos takiego z ust anglika? BEZCENNE ) i nie potrzebuje tego az tak bardzo:P Jak sam stwierdzil powinnam poznawac ludzi, rozmawiac wiecej po angielsku, czytac duzo, tv ogladac i tez sie wiele naucze :) Wiec podazam za jego rada iiiii.... zagaduje do ( przystojnych ) budowlancow ktorzy pracuja czasem u nas albo u sasiadow w domu haha :)
Jeszcze 2 dni i znowu weekend!!! Juz sie doczekac nie moge bo zapowiada sie naprawde ciekawie...:P



2 komentarze:

  1. Miło czytać, że wszystko już ok po Twoich perypetiach w US, 10h spokoju powinno być wskazane przy stresie jaki tam przeżyłać ;D A tak poważnie jeśli nie ma kursów z angielskiego teraz to może zapisz się na taniec, basen itp. żeby zapchać czas?
    Ps. Pozwoliłam sobie dodać Twój blog na moją stronę.
    Pozdrawiam
    Wiola (Insula-forumAP)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem wlasnie;) Z hostami gadalam i w niedziele jedziemy wspolnie ogladac okoliczne centra sportowe, baseny itp ;) A potem na zwiedzanie muzeum, zakupy i lunch:D:D:D

    OdpowiedzUsuń