Spedzilam u rodiznki z Phili niecaly tydzien...to naprawde cudowni ludzie!! Odp ierwszej chwili czulam sie jak w domu, traktowali mnie jak czlonka rodziny;) Dzieciaki rozpieszczone troszke, czasem bardzo buntownicze itp ale ogolnie bylo super;) Jej maz dostal propozycje pracy w tym Iraku ale wyjezdza dopiero za 2 miesiace wiec oni nie potrzebuja teraz au pair...zadna inna rodizna sie nie pojawila. Szukalam rownoczesnie rodzin w Anglii ( just in case ) . W piatek przyjelam oferte pracy u rodzinki w Londynie ( po rozmowie z APC i moja area director ktore powiedzialy ze nie moga nic wiecej dla mnie zrobic...moj profil polecily kilku rodzinom ale one najwidoczniej nie byly zainteresowane)m kupilam bilet na sobote wieczorem i juz od niedzielnego poranku jestem w moim kochanym Londku :D!!!
Wiadomo ze zaluje w jakims stopniu ze wyszlo jak wyszlo i nie moglam zostac dluzej w USA...ale tez ciesze sie ze mam za soba juz to wszystko co sie tam wydarzylo!!!
A innym au pair- tym bedacym juz w USA albo dopiero w trakcie procedur zycze wiecej szczescia niz ja mialam ;)!!
smutne to. Kurcze Aska przynajmniej sie poznalysmy :)!
OdpowiedzUsuńMarysia
wow! takiej historii to jeszcze nie czytałam...
OdpowiedzUsuńwszedzie dobrze, ale w domu, Londynie najlepiej!:D
OdpowiedzUsuńczekam, na wiadomosci z UK :)
karolina