wtorek, 8 marca 2011

Kolejny weekend = kolejna rewolucje

Spedzilam u rodiznki z Phili niecaly tydzien...to naprawde cudowni ludzie!! Odp ierwszej chwili czulam sie jak w domu, traktowali mnie jak czlonka rodziny;) Dzieciaki rozpieszczone troszke, czasem bardzo buntownicze itp ale ogolnie bylo super;) Jej maz dostal propozycje pracy w tym Iraku ale wyjezdza dopiero za 2 miesiace wiec oni nie potrzebuja teraz au pair...zadna inna rodizna sie nie pojawila. Szukalam rownoczesnie rodzin w Anglii ( just in case ) . W piatek przyjelam oferte pracy u rodzinki w Londynie ( po rozmowie z APC i moja area director ktore powiedzialy ze nie moga nic wiecej dla mnie zrobic...moj profil polecily kilku rodzinom ale one najwidoczniej nie byly zainteresowane)m kupilam bilet na sobote wieczorem i juz od niedzielnego poranku jestem w moim kochanym Londku :D!!!
Wiadomo ze zaluje w jakims stopniu ze wyszlo jak wyszlo i nie moglam zostac dluzej w USA...ale tez ciesze sie ze mam za soba juz to wszystko co sie tam wydarzylo!!!
A innym au pair- tym bedacym juz w USA albo dopiero w trakcie procedur zycze wiecej szczescia niz ja mialam ;)!!
 Dylan
Goodbye United States...
 Polowa drogi za mna ;P
 Good morning England :D!!!

3 komentarze:

  1. smutne to. Kurcze Aska przynajmniej sie poznalysmy :)!
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! takiej historii to jeszcze nie czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. wszedzie dobrze, ale w domu, Londynie najlepiej!:D
    czekam, na wiadomosci z UK :)

    karolina

    OdpowiedzUsuń